piątek, 4 lipca 2025

Kamila i Andrzej - wiosenny ślub w Willi Tadeusz

Ach, co to był za dzień! 17 maja, Lanckorona. Zielono, pachnąco, wszystko w rozkwicie. Niby wiosna, ale chwilami miało się wrażenie, że to już jesień – z lekkim chłodem, zaskoczeniem w powietrzu, z deszczem… a nawet z porządnym oberwaniem chmury, które przyszło nagle i bez zapowiedzi dokładnie w godzinie ceremonii, planowanej na zewnątrz.

Kamila – spokojna, promienna, pełna ciepła. Pan młody – Andrzej, a prywatnie brat mojej przyjaciółki – więc wszystko miało dla mnie zupełnie inny, bardziej osobisty wymiar.
A że za organizację odpowiadał ich przyjaciel - Krzysztof Olesiński, wszystko miało prawdziwie rodzinny klimat – bez pośpiechu, w atmosferze zaufania, luzu i ciepła. Tak jak lubię.

Dekoracje miały być proste, lekkie, głównie wykonane z gipsówki – którą, muszę przyznać, obecnie bardzo uwielbiam. Ale nasza relacja przez ostatnie lata bywała trudna. Nie zawsze się dogadywałyśmy. Ale ten sezon ślubny – zdecydowanie gipsówkowy – sprawił, że odczarowałam ją sobie totalnie. Gipsówka to dla mnie roślina z duszą. Niby nic. A jednak potrafi sama z siebie stworzyć cały nastrój i taką cichą, subtelną delikatność. Kamila miała z niej bukiet, były delikatne wianki, kwietna łąka na stole Państwa Młodych i lekkie dekoracje na stołach gości.

Ceremonia miała się odbyć przy basenie, w ogrodzie. No i wtedy – dosłownie w ostatnim momencie – przyszła ulewa. Nie taka tam mżawka, tylko konkret, ściana deszczu z przytupem, hukiem i pośpiechem w nogach. Ale wiecie co? Nikt się nie przejął. W kilka chwil wszystko zostało przeniesione do środka. A Willa Tadeusz przyjęła wszystkich z otwartymi ramionami – ciepłem drewna, światłem i intymnością. I wyszło… no, wyszło jak z filmu. Albo lepiej. Całe przyjęcie było bardzo kameralne. I ta kameralność miała w sobie coś wyjątkowego. Prawdziwego.

Świętowanie działo się właśnie w Willi Tadeusz – miejscu, w którym rzeczywiście wszystko płynie inaczej. Czas się tam lekko rozciąga, świat trochę ucisza, a ludzie z automatu mówią do siebie ciszej i bardziej czule. To jedno z tych miejsc, które mają w sobie coś niedopowiedzianego, coś z pamięci i snu.
Lanckorona to wyjątkowe dla mnie miejsce, zawsze mnie wzrusza. Trochę jakby z innego świata, jakby ktoś dla nas zostawił tę enklawę pod Krakowem, żebyśmy mogli na chwilę odetchnąć.

Dziękuję Wam, Kamilo i Andrzeju, że mogłam być częścią tego dnia 

Wedding Planner: Krzysztof Olesiński
Zdjęcia: Kamil Jargot
Lokalizacja: Lanckorona, Willa Tadeusz